Następny dzień w szkole mija dobrze. Z Annie planujemy moje urodziny, ale też ona znów chce urządzić imprezę dzisiaj wieczorem. Mówi że teraz jej tata na pewno się nie dowie. Nie jestem jakoś przekonana do tego pomysłu. Mówię, że przyjdę i idę do pracy. Niall rozmawia przez telefon jak wchodzę. Uśmiecham się do niego. Odkłada słuchawkę i podchodzi do mnie. Całuje mnie lekko w usta.
- Hej - mruczę. - Naprawdę ci jestem potrzebna tutaj?
- Tak. Lubię cię mieć tutaj.
- Dobrze ale nie płać mi.
- Przecież układasz mi papiery. Zawsze mam w nich bałagan.
- Ale nie chcę - uśmiecham się. Trzymam go za szyję i całuję. - Muszę dzisiaj wyjśc wcześniej.
- Bo macie imprezę u mnie w domu
- Skąd wiesz?
- Moja córka, jest przwidywalna. Zamknąłem barek.
- Sami alkohol przyniosą - śmieję się.
- Tak, ale nie tak mocny jak stoi w moim barku i nie tak drogi.
- Tak to zapewne prawda. Nie chcę mi się.
- Czego? Iść na imprezę?
- Tak.
- Możesz zostać ze mną. Pojedziemy do mojego mieszkania.
- Ale najpierw muszę tam iść bo obiecałam. Wyjdę jak zaczną się bawić.
- Podoba mi się ten pomysł.- Siadamy na kanapie.- To co chciałabyś na urodziny?
- Skąd ty wiesz że ja mam urodziny? Niedługo.
- Od Annie.
- Aaa...Eh.
- To co chciałabyś na urodziny?- powtarza swoje pytanie.
- Nic - kręcę głową.
- No weź. Wszyscy dadzą ci prezen tylko ja nie?- pyta smutny. Siadam mu na kolanach i patrzę w te cudowne, niebieskie paczadełka. Uśmiecham się do niego.
- Dokładnie. Ty nie.
- Chciałbym ci coś dać. Coś bardzo wyjątkowego, żebyś za każdym razem przypominała sobie, że to ode mnie.
- To jesteś ty.
- Ale coś jeszcze.- Delikatnie całuje mnie w usta.- Coś o czym marzysz.
- Ale ty wiesz o czym marze i tego nie da się spełnić.
- Nie w tej chwili. Mam za mało twoich rysunków.
- Ale ja ich mam pełno - uśmiechnęłam się. - Ale to i tak nie wchodzi w grę.
- Uwierzysz, że dam radę to zrobić.
- Nie możesz - upieram się.
- Mogę. Tylko musisz dostarczyć mi swoje rysunki.
- Ale ja naprawdę nie mam takiego talentu. Patrz - pokazuję mu rysunek jego w łóżku. jest okryty do połowy kołdrą.
- To zachowam dla siebie. - Całuję go w usta i opieram czoło o jego.
- Dasz mi się sprawdzić?
- Dobrze. - zgadzam się. Uśmiecha się i zachłannie całuje mnie w usta. Przerywa nam jakiś mężczyzna który wchodzi do środka.
- Cześć Niall - uśmiecha się. - Witaj Mercedes - skąd on mnie zna?
- Hej Harry.
- Dzień dobry.
- Dość długo cię nie było w Londynie. Co cię sprowadza?- A to ten Harry. Miała rację. Jest jak cholera przystojny.
- Dziewczyna.
- No to gratulacje. Annie się ucieszy, że wróciłeś.
- Bardzo - uśmiecha się patrząc na mnie.
- Mógłbyś na razie jej nic nie mówić, o tym co widziałeś?
- Jasne, oczywiście.
- To w końcu przypomniałeś sobie o starym kumplu
Siada obok nas. Zaczyna rozmawiać z Niallem. Nie odzywam się przysłuchując ich rozmowie. Wydaje się być miły.
- Widziałem Annie. Wyrosła na cudowną dziewczynę.
- Tak. Już nie bawi się lalkami. Woli ciuchy i chłopaków
- Zauważyłem.
- Nie będę wam przeszkadzać - mówię i wstaję zbierając swoje rzeczy.
- Do zobaczenia Mercy.- Macham im i wychodzę. Jadę do domu i przebieram się, a potem jadę do przyjaciółki.
- Widziałam tego twojego Harry'ego. Był u Nialla - mówię do niej. - Znaczy u twojego taty.
- Tak, a co na to mój tata?
- No nic mu przecież nie powiedział.
- To dobrze. Będzie dzisiaj wieczorem.
- co? A fajnie.
- No. Wy się będziecie bawić.- Pewnie znikną w sypialni, więc nie zauważy jak wyjdę. Szykujemy wszystko. Zaraz przychodzą gościa. Annie wpada w ramiona Harry'ego, który zachłannie ją całuje. Uśmiecham się, bo widać że jest szczęśliwa. Obie mamy tajemnice. Siadam na kanapie i czekam, aż oboje znikną na górze. Gdy już się tak dzieje przepycham się przez tłumy kolegów ale i obcych mi ludzi. Jak ten dom jeszcze ustoi to będzie świetnie. Taksówką jadę prosto do mieszkania Nialla. Jadę windą na górę i pukam do drzwi. Otwiera mi Niall.
- Hej, nie wiem czy ci coś z domu zostanie.
- Chyba nie chcę o tym myśleć.
Uśmiecham się do niego. Wchodzimy do środka. Na stoliku w salonie stoi rozłożony komputer i jakieś papiery.
- Znów ci przerywam pracę - mówię. - Może kontynuuj?
- To nie praca. Biorę rozwód. Musiałem znaleźć kilka papierów.
- Aa... Rozwód?
- Nie zrobiłem tego przez trzynaście lat. Chyba przyszła najwyższa pora. przygotowałem kolację.
- Opowiesz mi gdzie braliście ślub? - pytam gdy siadamy do stołu.
- W urzędzie Stanu Cywilnego. Nic wyjątkowego. Spieszyliśmy się.- Kiwam głową.
- Nic wyjątkowego.
- Tak. Żeby przeżyć spotkanie z jej ojcem musieliśmy wziąć ślub.
- A potem powiedzieć o ciąży. - dodaję domyślnie. - Świetnie gotujesz.
- Tak. Amy miała wtedy siedemnaście lat. Dziękuję. Nie lubię jadać w restauracjach.
Jem z uśmiechem, a potem sprzątam. Siedzimy razem na kanapie i oglądamy jakiś film. Biorę kartki i rysuję teraz Nialla odprężonego. Mam wrażenie że to taka kolekcja o Niallu. Uśmiecha się do mnie i zagląda mi w kartkę.
- Nie ruszaj ty mi się.
- Dobrze.- Siada w poprzedniej pozycji. Całuję go w usta i kontynuuję. Po dwóch godzinach mam cały rysunek.
- Proszę - pokazuję mu.
- Cudowny. Mogę go zatrzymać?
- Tak - kiwam głową. Wstaje i podchodzi do komody.
- Wiedziałem, że na coś przydadzą mi się te małe antyramy.
- Będziesz je wieszał? - dziwię się.
- Tak.
- Tu?
- Tak.
Wzdycham i kręcę głową na niego. Leżę sobie na sofie bawiąc się pilotem, jak on wiesza moje rysunki. Wyciągam do niego ręce.
- Taka mała osóbka, a zmienia człowiekowi cały świat.- Uśmiecham się do niego jak dziecko.
- Całkiem przypadkowo.
- Podoba mi się ten przypadek
- Weźmiemy kąpiel? - pytam, gdy bierze mnie na ręce, a ja oplatam jego biodra nogami.
- Tak.
Kieruje się w stronę tej wielkiej łazienki. Niall odkręca ciepłą wodę i zaczyna mnie rozbierać. Ciągle się albo uśmiecham albo śmieję. Wchodzimy do wody. Otula mnie ramionami. Opieram się o jego tors. Całuje mnie w kark. Obracam się do niego przodem. Patrzę w jego niebieskie oczy.
- Są piękne.
- Twoje też.
- I coraz mocniej się w nich zakochuję.-Uśmiecha się lekko.
- Ja co raz bardziej zakochuję się w tobie.-Cudownie słyszeć te słowa. Całuję delikatnie jego szyję. Zostawiam mu malinkę.
- Zrobię wszystko dla ciebie.- Ściąga z palca obrączkę i rzuca ją na podłogę. Złoty krążek odbija się od płytek na podłodze. Jestem zaskoczona tym ruchem. Patrzę na obrączkę, a potem na niego.
- Ja też. Nawet za cenę życia.- Całuje mnie w usta.
- Chcę powiedzieć wszystko dla Annie i twojej mamy. No po twoich urodzinach
- Boję się..
- Nie masz czego. Zawsze będę przy tobie
- Obiecujesz ?
- Obiecuje.
- Ale jak one to przyjmą..Ann.
- Pewnie się wścieknie
- Ale to nie nasza wina.
- Ale ją to nie będzie interesować
- Kocham cię - całuję go. Nie chcę o tym myśleć.
- Też cię kocham.
Wtulam twarz w jego szyję. Trzyma mnie mocno w swoich ramionach.
- Możemy tu? - pytam cicho.
- Gdzie tylko pragniesz
Unoszę nieco biodra. Czuję jego męskość. Wypełnia mnie całą. Idealnie do siebie pasujemy. Woda rozlewa się po ścianach wanny. Nasze oddechy są przyśpieszone. Cała łazienka paruje. Jest mi bardzo przyjemnie. Niall owija mnie ręcznikiem i niesie do łóżka. Kładzie się obok mnie. Przysuwam się i przytulam. Ja normalnie ginę w jego ramionach. Czuję się naprawdę mała, niska, chuda. Jakkolwiek. Najważniejsze, że czuję się przy nim bezpieczna. Zdecydowanie tak.
- A jak im powiemy to co?
- Mamy jeszcze miesiąc na zastanowienie się.
- Ciężki temat.
- Bardzo.
Biorę jego rękę i splatam nasze palce. Bierze nasze dłonie i delikatnie całuje. Uśmiecham się do niego. Głaszczę jego policzek drugą ręką i całuję Nialla w usta. Delikatnie oddaje moje pocałunki.
- Musisz jutro iść do szkoły?
- Jak by się mama nie dowiedziała.
- Nikt jej nie powie. Ja bym zrobił sobie wolne od pracy i spędzilibyśmy razem ten dzień.
- Dobrze.
- Dzwoni jego telefon. Wywraca oczami. Zaraz dowiaduje się, że znów wpłynęła skarga.
- Tak zapłacę karę... Nie ma mnie w mieście... Tak to będzie najlepsze wyjście...-Rozłącza się a ja się śmieję.- Może ustawie sobie to jako przelew stały, albo wybuduje dom na pustkowiu.
Rozbawiona dalej się śmieję. Całuję go w policzek. Sadza mnie na swoich kolanach.
- Chciałbyś mieć syna?
- Tak. Może byłby mądrzejszy od córki.
- Miejmy kiedyś syna.
- Jeżeli będziesz mnie chciała.
- Zawsze. Nie mów tak.
- Dobrze. Będziemy mieli kiedyś synka.
Uśmiecham się do niego i wpijam w jego usta. Odwzajemnia moje pocałunki.
- Masz ochotę na więcej?
- Zawsze mam ochotę na ciebie.
Zadowolona znów unoszę biodra. Trzyma mnie na kolanach i powoli się porusza. Tak idealnie ociera się o moje wnętrze. Zatrzymujemy się na chwilę by złapać oddech. Znów nie śpię prawie cała noc.
- Hej - mruczę. - Naprawdę ci jestem potrzebna tutaj?
- Tak. Lubię cię mieć tutaj.
- Dobrze ale nie płać mi.
- Przecież układasz mi papiery. Zawsze mam w nich bałagan.
- Ale nie chcę - uśmiecham się. Trzymam go za szyję i całuję. - Muszę dzisiaj wyjśc wcześniej.
- Bo macie imprezę u mnie w domu
- Skąd wiesz?
- Moja córka, jest przwidywalna. Zamknąłem barek.
- Sami alkohol przyniosą - śmieję się.
- Tak, ale nie tak mocny jak stoi w moim barku i nie tak drogi.
- Tak to zapewne prawda. Nie chcę mi się.
- Czego? Iść na imprezę?
- Tak.
- Możesz zostać ze mną. Pojedziemy do mojego mieszkania.
- Ale najpierw muszę tam iść bo obiecałam. Wyjdę jak zaczną się bawić.
- Podoba mi się ten pomysł.- Siadamy na kanapie.- To co chciałabyś na urodziny?
- Skąd ty wiesz że ja mam urodziny? Niedługo.
- Od Annie.
- Aaa...Eh.
- To co chciałabyś na urodziny?- powtarza swoje pytanie.
- Nic - kręcę głową.
- No weź. Wszyscy dadzą ci prezen tylko ja nie?- pyta smutny. Siadam mu na kolanach i patrzę w te cudowne, niebieskie paczadełka. Uśmiecham się do niego.
- Dokładnie. Ty nie.
- Chciałbym ci coś dać. Coś bardzo wyjątkowego, żebyś za każdym razem przypominała sobie, że to ode mnie.
- To jesteś ty.
- Ale coś jeszcze.- Delikatnie całuje mnie w usta.- Coś o czym marzysz.
- Ale ty wiesz o czym marze i tego nie da się spełnić.
- Nie w tej chwili. Mam za mało twoich rysunków.
- Ale ja ich mam pełno - uśmiechnęłam się. - Ale to i tak nie wchodzi w grę.
- Uwierzysz, że dam radę to zrobić.
- Nie możesz - upieram się.
- Mogę. Tylko musisz dostarczyć mi swoje rysunki.
- Ale ja naprawdę nie mam takiego talentu. Patrz - pokazuję mu rysunek jego w łóżku. jest okryty do połowy kołdrą.
- To zachowam dla siebie. - Całuję go w usta i opieram czoło o jego.
- Dasz mi się sprawdzić?
- Dobrze. - zgadzam się. Uśmiecha się i zachłannie całuje mnie w usta. Przerywa nam jakiś mężczyzna który wchodzi do środka.
- Cześć Niall - uśmiecha się. - Witaj Mercedes - skąd on mnie zna?
- Hej Harry.
- Dzień dobry.
- Dość długo cię nie było w Londynie. Co cię sprowadza?- A to ten Harry. Miała rację. Jest jak cholera przystojny.
- Dziewczyna.
- No to gratulacje. Annie się ucieszy, że wróciłeś.
- Bardzo - uśmiecha się patrząc na mnie.
- Mógłbyś na razie jej nic nie mówić, o tym co widziałeś?
- Jasne, oczywiście.
- To w końcu przypomniałeś sobie o starym kumplu
Siada obok nas. Zaczyna rozmawiać z Niallem. Nie odzywam się przysłuchując ich rozmowie. Wydaje się być miły.
- Widziałem Annie. Wyrosła na cudowną dziewczynę.
- Tak. Już nie bawi się lalkami. Woli ciuchy i chłopaków
- Zauważyłem.
- Nie będę wam przeszkadzać - mówię i wstaję zbierając swoje rzeczy.
- Do zobaczenia Mercy.- Macham im i wychodzę. Jadę do domu i przebieram się, a potem jadę do przyjaciółki.
- Widziałam tego twojego Harry'ego. Był u Nialla - mówię do niej. - Znaczy u twojego taty.
- Tak, a co na to mój tata?
- No nic mu przecież nie powiedział.
- To dobrze. Będzie dzisiaj wieczorem.
- co? A fajnie.
- No. Wy się będziecie bawić.- Pewnie znikną w sypialni, więc nie zauważy jak wyjdę. Szykujemy wszystko. Zaraz przychodzą gościa. Annie wpada w ramiona Harry'ego, który zachłannie ją całuje. Uśmiecham się, bo widać że jest szczęśliwa. Obie mamy tajemnice. Siadam na kanapie i czekam, aż oboje znikną na górze. Gdy już się tak dzieje przepycham się przez tłumy kolegów ale i obcych mi ludzi. Jak ten dom jeszcze ustoi to będzie świetnie. Taksówką jadę prosto do mieszkania Nialla. Jadę windą na górę i pukam do drzwi. Otwiera mi Niall.
- Hej, nie wiem czy ci coś z domu zostanie.
- Chyba nie chcę o tym myśleć.
Uśmiecham się do niego. Wchodzimy do środka. Na stoliku w salonie stoi rozłożony komputer i jakieś papiery.
- Znów ci przerywam pracę - mówię. - Może kontynuuj?
- To nie praca. Biorę rozwód. Musiałem znaleźć kilka papierów.
- Aa... Rozwód?
- Nie zrobiłem tego przez trzynaście lat. Chyba przyszła najwyższa pora. przygotowałem kolację.
- Opowiesz mi gdzie braliście ślub? - pytam gdy siadamy do stołu.
- W urzędzie Stanu Cywilnego. Nic wyjątkowego. Spieszyliśmy się.- Kiwam głową.
- Nic wyjątkowego.
- Tak. Żeby przeżyć spotkanie z jej ojcem musieliśmy wziąć ślub.
- A potem powiedzieć o ciąży. - dodaję domyślnie. - Świetnie gotujesz.
- Tak. Amy miała wtedy siedemnaście lat. Dziękuję. Nie lubię jadać w restauracjach.
Jem z uśmiechem, a potem sprzątam. Siedzimy razem na kanapie i oglądamy jakiś film. Biorę kartki i rysuję teraz Nialla odprężonego. Mam wrażenie że to taka kolekcja o Niallu. Uśmiecha się do mnie i zagląda mi w kartkę.
- Nie ruszaj ty mi się.
- Dobrze.- Siada w poprzedniej pozycji. Całuję go w usta i kontynuuję. Po dwóch godzinach mam cały rysunek.
- Proszę - pokazuję mu.
- Cudowny. Mogę go zatrzymać?
- Tak - kiwam głową. Wstaje i podchodzi do komody.
- Wiedziałem, że na coś przydadzą mi się te małe antyramy.
- Będziesz je wieszał? - dziwię się.
- Tak.
- Tu?
- Tak.
Wzdycham i kręcę głową na niego. Leżę sobie na sofie bawiąc się pilotem, jak on wiesza moje rysunki. Wyciągam do niego ręce.
- Taka mała osóbka, a zmienia człowiekowi cały świat.- Uśmiecham się do niego jak dziecko.
- Całkiem przypadkowo.
- Podoba mi się ten przypadek
- Weźmiemy kąpiel? - pytam, gdy bierze mnie na ręce, a ja oplatam jego biodra nogami.
- Tak.
Kieruje się w stronę tej wielkiej łazienki. Niall odkręca ciepłą wodę i zaczyna mnie rozbierać. Ciągle się albo uśmiecham albo śmieję. Wchodzimy do wody. Otula mnie ramionami. Opieram się o jego tors. Całuje mnie w kark. Obracam się do niego przodem. Patrzę w jego niebieskie oczy.
- Są piękne.
- Twoje też.
- I coraz mocniej się w nich zakochuję.-Uśmiecha się lekko.
- Ja co raz bardziej zakochuję się w tobie.-Cudownie słyszeć te słowa. Całuję delikatnie jego szyję. Zostawiam mu malinkę.
- Zrobię wszystko dla ciebie.- Ściąga z palca obrączkę i rzuca ją na podłogę. Złoty krążek odbija się od płytek na podłodze. Jestem zaskoczona tym ruchem. Patrzę na obrączkę, a potem na niego.
- Ja też. Nawet za cenę życia.- Całuje mnie w usta.
- Chcę powiedzieć wszystko dla Annie i twojej mamy. No po twoich urodzinach
- Boję się..
- Nie masz czego. Zawsze będę przy tobie
- Obiecujesz ?
- Obiecuje.
- Ale jak one to przyjmą..Ann.
- Pewnie się wścieknie
- Ale to nie nasza wina.
- Ale ją to nie będzie interesować
- Kocham cię - całuję go. Nie chcę o tym myśleć.
- Też cię kocham.
Wtulam twarz w jego szyję. Trzyma mnie mocno w swoich ramionach.
- Możemy tu? - pytam cicho.
- Gdzie tylko pragniesz
Unoszę nieco biodra. Czuję jego męskość. Wypełnia mnie całą. Idealnie do siebie pasujemy. Woda rozlewa się po ścianach wanny. Nasze oddechy są przyśpieszone. Cała łazienka paruje. Jest mi bardzo przyjemnie. Niall owija mnie ręcznikiem i niesie do łóżka. Kładzie się obok mnie. Przysuwam się i przytulam. Ja normalnie ginę w jego ramionach. Czuję się naprawdę mała, niska, chuda. Jakkolwiek. Najważniejsze, że czuję się przy nim bezpieczna. Zdecydowanie tak.
- A jak im powiemy to co?
- Mamy jeszcze miesiąc na zastanowienie się.
- Ciężki temat.
- Bardzo.
Biorę jego rękę i splatam nasze palce. Bierze nasze dłonie i delikatnie całuje. Uśmiecham się do niego. Głaszczę jego policzek drugą ręką i całuję Nialla w usta. Delikatnie oddaje moje pocałunki.
- Musisz jutro iść do szkoły?
- Jak by się mama nie dowiedziała.
- Nikt jej nie powie. Ja bym zrobił sobie wolne od pracy i spędzilibyśmy razem ten dzień.
- Dobrze.
- Dzwoni jego telefon. Wywraca oczami. Zaraz dowiaduje się, że znów wpłynęła skarga.
- Tak zapłacę karę... Nie ma mnie w mieście... Tak to będzie najlepsze wyjście...-Rozłącza się a ja się śmieję.- Może ustawie sobie to jako przelew stały, albo wybuduje dom na pustkowiu.
Rozbawiona dalej się śmieję. Całuję go w policzek. Sadza mnie na swoich kolanach.
- Chciałbyś mieć syna?
- Tak. Może byłby mądrzejszy od córki.
- Miejmy kiedyś syna.
- Jeżeli będziesz mnie chciała.
- Zawsze. Nie mów tak.
- Dobrze. Będziemy mieli kiedyś synka.
Uśmiecham się do niego i wpijam w jego usta. Odwzajemnia moje pocałunki.
- Masz ochotę na więcej?
- Zawsze mam ochotę na ciebie.
Zadowolona znów unoszę biodra. Trzyma mnie na kolanach i powoli się porusza. Tak idealnie ociera się o moje wnętrze. Zatrzymujemy się na chwilę by złapać oddech. Znów nie śpię prawie cała noc.
idealny <3
OdpowiedzUsuńBoski !! :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a :P
Zajebisty rozdział. Ciekawe jak zareaguje Annie i mama Mercedes, że jest z Niallem? Czekam na kolejny rozdział, oby był jak najszybciej. Do następnego;)
OdpowiedzUsuńPer-fect *-* czekam na next'a :** Mam nadzieję, że nie bd musiała czekać tak długo... :/ Ale opłacało się czekać... :)
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńJest to zdecydowanie moje ulubione opowiadanie!
Czekam na next
Next ! Tylko blagam, opisuj bardziej xd
OdpowiedzUsuńUwielbiam to. Wciąga jak diabli, a czyta się praktycznie nie myśląc. Kocham Was!
OdpowiedzUsuńOMFG! jak można pisać tak wspaniałe opowiadania?! Ja bym nie umiała. A jak tam u was majówka? A tak wgl to możecie mnie informować na tt? jestem @luv_my_heri jak coś :P
OdpowiedzUsuńCudo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńcudo *.*
OdpowiedzUsuńKocham !;*
OdpowiedzUsuńHej kochanie! Dopiero zaczynam i może Cię zaciekawi moja historia?
OdpowiedzUsuńZawsze jest jakaś szansa, że wpadniesz, zobaczysz i pokochasz :)
Link: http://wizard-fanfiction.blogspot.com/
Shaunee Sonders, to dziewczyna z problemami na głowie. Jej jedyną ucieczką jest żyletka, której używa prawie codziennie. Co się stanie, kiedy spotka Harry’ego? Czarodzieja, złego czarodzieja, który pragnie zdobyć jej małe serce. Harry, nie potrafi radzić sobie z potrzebą zaopiekowania się kimś i dlatego nęka biedną dziewczynę, chroniąc ją przed wszystkim. Ma nadzieję, że ona poczuje coś do niego. Co wyniknie z tej historii?
Skomentujesz, zaobserwujesz? Byłabym ogromnie wdzięczna za zostawienie po sobie śladu :)
Pozdrawiam <3
jeju super rozdzial!!
OdpowiedzUsuń<3 Super rozdział!!! :D
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Kocham Twojego bloga. :)
OdpowiedzUsuńDalej <333333
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nie mogę się już doczekać tego jak im powiedzą i wgl. Wszystkiego nie mogę się doczekać także rozdziału nowego. Życzę weny, nie wiem dlaczego bo jak widać to ty zawsze masz wenę. Loffciam <333
OdpowiedzUsuńC.U.D.O....! czekam na nn i weny życze :*
OdpowiedzUsuńxx
Świetny <3
OdpowiedzUsuńGenialne. Czekam na reakcję Ann i mamy Mercedes. I też Nialla na to, że Ann jest z Harrym :D
OdpowiedzUsuńJej czekam na nn :*
Dodajcie go szybko:)
Buziaki:*
A.
Oszaleje potrzebuje nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńTo przez cb nie moge myśleć o niczym innym tylko o tym blogu :)
Najlepszy jaki czytałam!!! :D
Kiedy kolejny??
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny????
OdpowiedzUsuńKiedy nex? XD
OdpowiedzUsuńJa chcę kolejny!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń