Mercedes
Właśnie ja dzisiaj idę do Ann pomóc jej się pakować. Jem szybko śniadanie i idę do przyjaciółki. Przechodzę przez bramę z ochroniarzami i idę do drzwi.
- Nie mam co wziąć.- Stoimy w jej sypialni gdzie wszędzie wołają się ciuchy.
- Jak nie masz? Tu jest pełno ubrań.
- Ale mi nic nie pasuje. Wszystko jest state.
- To może idź na zakupy? Ale tu naprawdę jest masa fajnych ciuchów.
- Tata zabrał mi kartę.
- Ughh. Ale jest na dole. Może go poproś.
- Nie da mi.
- No jakby zobaczył ile masz tu ubrań...
- To dużo.
- Poczekaj dobra? Może go psychologicznie przekonam. Jeszcze nie wiem jak. - Obie się śmiejemy i schodzę na dół. Niall siedzi w kuchni i pracuje na komputerze
- Możemy porozmawiać? - pytam grzecznie.
- Oczywiście
- Bo...chodzi o..Ann chce iść na zakupy
- Słyszałem. Niech się najpierw pozbędzie połowy szafy
- Zawsze może je oddać. A będzie marudzić a to okropne.-Patrzy na mnie i z portfela wyciąga kartę. Jestem w szoku. Jak ja go przekonałam. - Jej! Sukces- zaczynam się śmiać.
- Karta ma limit.
- tak czy tak nie będę słuchać że nie ma w coś się ubrać.
- Tak, a ja może nie zbankrutuje
- No może - uśmiecham się. - Dziękuję.
- Wpadniesz jutro do mnie
- Przecież mam iść do pracy więc tak.
- Chodziło mi o obiad w moim biurze.
- Ooobiad jaasne. Przyjdę. Mogę wody? - pytam. Wyciągam z torebki czarne pudełko. Siadam przy wyspie kuchennej i wyjmuję igłę wbijając ją w udo.
- Proszę- podaje mi szklankę. Kończę pobierać insulinę i popijam leki. Całuję go w policzek i biegnę dać dziewczynie kartę.
- Jesteś cudowna.
- Dzięęęki.
- idziemy na zakupy.-Schodzimy na dół. - Tato my wychodzimy. Dasz nam auto?
- Po ostatnim razie nie. Macie na taksówkę
- Jaasne.- Zamawiamy taksówkę i jedziemy do centrum. Idziemy do sklepów gdzie są promocje. Annie wybiera sobie fajne ciuchy. - Musiał mi limit założyć.
- No wiem .- Płaci. Jedziemy jeszcze na obiad. Za obiad płacę ja i wracamy. Pomagam jej się spakować.
- Chcesz coś z mojej szafy?
- Co? Niee. Nie oddałam ci jeszcze tam tych ubrań.
- Weź je sobie. Kupię nowe
- No oczywiście.
- Tak
- Czy wyglądam na osobę potrzebującą?
- Nie. Ale tata nie da mi na nowe jak się ich nie pozbędę
- To oddaj je..Do domu dziecka.
- dobra. Jak nie chcesz to nie
- Ja też mam trochę ubrań. Nie chcę brać czegoś od ciebie .
- Jasne
- No właśnie.-Żegnam się z przyjaciółka i idę na dół.
- podwieźć? jadę do miasta
- Jeśli naprawdę to nie problem. - ubieram buty.
- Nie. Annie jadę odwieźć Mercy
- Dobrze tato! -Idziemy do jego samochodu. Otwiera mi drzwi. Wsiadam do środka. Niall wyjeżdża z garażu i parceli.
- Jak zakupy?
- Dobrze, kupiła sobie sukienki i jakieś tam buty..pięć par - śmieję się cicho jeżdżąc palcem po szybie.
- Jezu. Po co jej tyle tego? - Wzruszam ramionami.
- Ja nie wnikam.
- Ja też tylko płace
- Oj...Tak jest nauczona.
- Ciężko wychowuje się córkę bez matki
- Ja na przykład nie mam ojca. Nigdy nie mogłam brać z niego przykładu. - bawię się palcami.
- Ale masz matkę. Dla dziewczynek są one ważne. Ja o wielu rzeczach z nią nie potrafię rozmawiać.
- Tak to prawda ale ojciec też powinien być. On pokazuje jak być odpowiedzialnym i tak naprawdę jak radzić sobie w życiu..
- Dobrze sobie poradziłaś bez niego. Musiał być dupkiem żeby nie chcieć takiej córki.
- Chciał. Właśnie oto chodzi. On chciał.
- Przykro mi.
- Poszedł na wojnę..Nie wrócił.
- Czasem tak bywa.- Dotyka mojego policzka. Wtulam się w jego dłoń. - Mogę zapytać co się stało z jej mamą?
- Zostawiła nas kiedy Annie była mała
- Bez powodu?
- Za dużo pracowałem.
- I tak świetnie sobie poradziłeś.
- Nie sądzę. Na każde pytanie na które nie znałem odpowiedzi dawałem jej moja kartę
- Ale bardzo cie kocha.
- Tak. Wiem- Uśmiecham się pocieszająco. - A ja bardzo ją kocham. Mimo, że każdego dnia coraz bardziej przypomina mi żonę
- Czyli żona była piękna.
- Tak. Kiedyś nawet liczyłem że wróci przynajmniej dla Annie
- Może zaczęła od nowa.
- Pewnie tak. Ja nie potrafiłem
- Moja mama też. - odpowiadam.
- Ona miała pewność że twój tata ją kochał
- No tak. - mówię. Parkuje pod moim domem. - dziękuję.
- Nie ma za co. - Całuje mnie w policzek i patrz na zgaszone światła w domu.- Twojej mamy nie ma w domu?
- Nie. Pracuje bo dzisiaj ma jakiś pokaz.
- I siedzisz sama?- Delikatnie dotyka moich warg.
- Tak. Chciałbyś mi potowarzyszyć? - muskam palcami jego policzek nie odsuwając się.
- Bardzo.- Przejeżdża językiem po moich wargach. Rozwieram usta i całujemy się namiętnie. To uzależniające. Odrywamy się od siebie i idziemy do domu. Zamykam za nami drzwi. Trzymam go z rękę. Prowadzę go na górę prosto do swojego pokoju. Dobrze, że w nim posprzątałam. Zdejmuję z niego marynarkę. Rzucam ją na krzesło. Siada na moim łóżku. Patrząc na niego przypomina się mi mój sen. Wtedy też tu był. Całował mnie, doprowadzał mnie dotykiem do obłędu. Kochał się ze mną. Siadam mu na kolanach przez co sukienka idzie do góry.
- Zrobimy to? - obejmuję jego szyję.
- Ale co?
- To. - Całuję go w usta.
- Na pewno tego chcesz?
- Tak. - rozpinam guziki jego koszuli.
- O której wróci twoja mama?
- Nad ranem.
- To dobrze- rozpina moją sukienkę. Powoli, delikatnie dotykając moich pleców. Ściąga ją ze mnie. Zostaję w tej czarnej bieliźnie kupionej wczoraj. Kładzie mnie na łóżku. Pochyla się nade mną i zachłannie całuje mnie w usta. Trzymam go za kark i oddaję pocałunki. Chociaż nie znam go tak bardzo to ufam. Nie wiem czemu. Rozsuwam nogi i oplatam go w pasie. Wkłada dłonie pod moje plecy i rozpina mój stanik. Trochę się krępuję. Ktoś po raz pierwszy widzi mnie nagą. Przejeżdża ustami po mojej szyi i dekolcie. Wzdycham czując jego pocałunki na moich piersiach. Miętolę w palcach pościel. Podnoszę się minimalnie tak że wyginam się w łuk. Zjeżdża ustami na mój brzuch. Ledwo mogę złapać powietrze.
- Och...-Zsuwa ze mnie majtki. Delikatnie dotyka mnie palcami. - Będę twoja - szepczę bez tchu.
- Tak. - Rozpina swoje spodnie i zdejmuje je razem z bokserkami.
Patrzę na niego. Jest taki przystojny. Przygniata mnie swoim ciałem. Całuje mnie w usta i we mnie wchodzi. Powoli i delikatnie. Rozpycha mnie od środka. Praktycznie nie czuję bólu, jestem zbyt zajęta tymi wszystkimi doznaniami. Jego ruchy są płynne ale naprawdę robi to subtelnie. Z moich ust wydobywają się jęki. Chcę go bardziej, chcę go całego. Wypycham biodra w jego stronę. Wchodzi jeszcze głębiej. Krzyczę jego imię bliska spełnienia. On tylko mnie całuje i przyspiesza. Opadam spełniona na łóżko. Boże...Głęboko i szybko oddycham. Przytula mnie do siebie. Próbuję zasnąć, ale rozprasza mnie jego dotyk. Trzyma rękę na moim brzuchu i przytula się do moich pleców. Zamykam oczy kładąc dłoń na jego dłoni. Przesuwam po niej palcami. Całuje mnie w ramię. Rozchylam nieco nogi i prowadzę jego dłoń do mojej kobiecości.
- Jeszcze nienasycona?
- Dotykaj...- mruczę. Chcę żeby to robił. Nie mam dość.
Ledwo zdążę poczuć jego palce oboje słyszymy kroki. Niall szybko gasi światło i kładzie się tak, żeby nie było go widać. Dotyka mnie tam palcami kiedy do pokoju wchodzi mama.
-Córuś spisz?- Nie mogę myśleć o niczym innym tylko o jego palcach. Nie odzywam się. Mruczę coś w poduszkę i drzwi się zamykają. O Boże... Szybciej. Niech on robi to mocniej i szybciej.
- Jezu...- jęczę cicho
Muszę odstawić Christiana Greya, myślę. Bo w głowie mam pełno dziwnych scen. Oddycham szybko i zakrywam twarz poduszką, żeby tylko mama nic nie usłyszała. Dochodzę po raz kolejny. Niall daje mi spróbować samej siebie. To podnieca mnie jeszcze bardziej. Wtulam się w niego mocno.
- Dziękuję za cudowną noc.
- To ja dziękuję. Chociaż to nie była cała noc.
- Wiem. Ale wspaniale było.
- Tak.- Całuje mnie w usta.
Zasypiam z uśmiechem.
Właśnie ja dzisiaj idę do Ann pomóc jej się pakować. Jem szybko śniadanie i idę do przyjaciółki. Przechodzę przez bramę z ochroniarzami i idę do drzwi.
- Nie mam co wziąć.- Stoimy w jej sypialni gdzie wszędzie wołają się ciuchy.
- Jak nie masz? Tu jest pełno ubrań.
- Ale mi nic nie pasuje. Wszystko jest state.
- To może idź na zakupy? Ale tu naprawdę jest masa fajnych ciuchów.
- Tata zabrał mi kartę.
- Ughh. Ale jest na dole. Może go poproś.
- Nie da mi.
- No jakby zobaczył ile masz tu ubrań...
- To dużo.
- Poczekaj dobra? Może go psychologicznie przekonam. Jeszcze nie wiem jak. - Obie się śmiejemy i schodzę na dół. Niall siedzi w kuchni i pracuje na komputerze
- Możemy porozmawiać? - pytam grzecznie.
- Oczywiście
- Bo...chodzi o..Ann chce iść na zakupy
- Słyszałem. Niech się najpierw pozbędzie połowy szafy
- Zawsze może je oddać. A będzie marudzić a to okropne.-Patrzy na mnie i z portfela wyciąga kartę. Jestem w szoku. Jak ja go przekonałam. - Jej! Sukces- zaczynam się śmiać.
- Karta ma limit.
- tak czy tak nie będę słuchać że nie ma w coś się ubrać.
- Tak, a ja może nie zbankrutuje
- No może - uśmiecham się. - Dziękuję.
- Wpadniesz jutro do mnie
- Przecież mam iść do pracy więc tak.
- Chodziło mi o obiad w moim biurze.
- Ooobiad jaasne. Przyjdę. Mogę wody? - pytam. Wyciągam z torebki czarne pudełko. Siadam przy wyspie kuchennej i wyjmuję igłę wbijając ją w udo.
- Proszę- podaje mi szklankę. Kończę pobierać insulinę i popijam leki. Całuję go w policzek i biegnę dać dziewczynie kartę.
- Jesteś cudowna.
- Dzięęęki.
- idziemy na zakupy.-Schodzimy na dół. - Tato my wychodzimy. Dasz nam auto?
- Po ostatnim razie nie. Macie na taksówkę
- Jaasne.- Zamawiamy taksówkę i jedziemy do centrum. Idziemy do sklepów gdzie są promocje. Annie wybiera sobie fajne ciuchy. - Musiał mi limit założyć.
- No wiem .- Płaci. Jedziemy jeszcze na obiad. Za obiad płacę ja i wracamy. Pomagam jej się spakować.
- Chcesz coś z mojej szafy?
- Co? Niee. Nie oddałam ci jeszcze tam tych ubrań.
- Weź je sobie. Kupię nowe
- No oczywiście.
- Tak
- Czy wyglądam na osobę potrzebującą?
- Nie. Ale tata nie da mi na nowe jak się ich nie pozbędę
- To oddaj je..Do domu dziecka.
- dobra. Jak nie chcesz to nie
- Ja też mam trochę ubrań. Nie chcę brać czegoś od ciebie .
- Jasne
- No właśnie.-Żegnam się z przyjaciółka i idę na dół.
- podwieźć? jadę do miasta
- Jeśli naprawdę to nie problem. - ubieram buty.
- Nie. Annie jadę odwieźć Mercy
- Dobrze tato! -Idziemy do jego samochodu. Otwiera mi drzwi. Wsiadam do środka. Niall wyjeżdża z garażu i parceli.
- Jak zakupy?
- Dobrze, kupiła sobie sukienki i jakieś tam buty..pięć par - śmieję się cicho jeżdżąc palcem po szybie.
- Jezu. Po co jej tyle tego? - Wzruszam ramionami.
- Ja nie wnikam.
- Ja też tylko płace
- Oj...Tak jest nauczona.
- Ciężko wychowuje się córkę bez matki
- Ja na przykład nie mam ojca. Nigdy nie mogłam brać z niego przykładu. - bawię się palcami.
- Ale masz matkę. Dla dziewczynek są one ważne. Ja o wielu rzeczach z nią nie potrafię rozmawiać.
- Tak to prawda ale ojciec też powinien być. On pokazuje jak być odpowiedzialnym i tak naprawdę jak radzić sobie w życiu..
- Dobrze sobie poradziłaś bez niego. Musiał być dupkiem żeby nie chcieć takiej córki.
- Chciał. Właśnie oto chodzi. On chciał.
- Przykro mi.
- Poszedł na wojnę..Nie wrócił.
- Czasem tak bywa.- Dotyka mojego policzka. Wtulam się w jego dłoń. - Mogę zapytać co się stało z jej mamą?
- Zostawiła nas kiedy Annie była mała
- Bez powodu?
- Za dużo pracowałem.
- I tak świetnie sobie poradziłeś.
- Nie sądzę. Na każde pytanie na które nie znałem odpowiedzi dawałem jej moja kartę
- Ale bardzo cie kocha.
- Tak. Wiem- Uśmiecham się pocieszająco. - A ja bardzo ją kocham. Mimo, że każdego dnia coraz bardziej przypomina mi żonę
- Czyli żona była piękna.
- Tak. Kiedyś nawet liczyłem że wróci przynajmniej dla Annie
- Może zaczęła od nowa.
- Pewnie tak. Ja nie potrafiłem
- Moja mama też. - odpowiadam.
- Ona miała pewność że twój tata ją kochał
- No tak. - mówię. Parkuje pod moim domem. - dziękuję.
- Nie ma za co. - Całuje mnie w policzek i patrz na zgaszone światła w domu.- Twojej mamy nie ma w domu?
- Nie. Pracuje bo dzisiaj ma jakiś pokaz.
- I siedzisz sama?- Delikatnie dotyka moich warg.
- Tak. Chciałbyś mi potowarzyszyć? - muskam palcami jego policzek nie odsuwając się.
- Bardzo.- Przejeżdża językiem po moich wargach. Rozwieram usta i całujemy się namiętnie. To uzależniające. Odrywamy się od siebie i idziemy do domu. Zamykam za nami drzwi. Trzymam go z rękę. Prowadzę go na górę prosto do swojego pokoju. Dobrze, że w nim posprzątałam. Zdejmuję z niego marynarkę. Rzucam ją na krzesło. Siada na moim łóżku. Patrząc na niego przypomina się mi mój sen. Wtedy też tu był. Całował mnie, doprowadzał mnie dotykiem do obłędu. Kochał się ze mną. Siadam mu na kolanach przez co sukienka idzie do góry.
- Zrobimy to? - obejmuję jego szyję.
- Ale co?
- To. - Całuję go w usta.
- Na pewno tego chcesz?
- Tak. - rozpinam guziki jego koszuli.
- O której wróci twoja mama?
- Nad ranem.
- To dobrze- rozpina moją sukienkę. Powoli, delikatnie dotykając moich pleców. Ściąga ją ze mnie. Zostaję w tej czarnej bieliźnie kupionej wczoraj. Kładzie mnie na łóżku. Pochyla się nade mną i zachłannie całuje mnie w usta. Trzymam go za kark i oddaję pocałunki. Chociaż nie znam go tak bardzo to ufam. Nie wiem czemu. Rozsuwam nogi i oplatam go w pasie. Wkłada dłonie pod moje plecy i rozpina mój stanik. Trochę się krępuję. Ktoś po raz pierwszy widzi mnie nagą. Przejeżdża ustami po mojej szyi i dekolcie. Wzdycham czując jego pocałunki na moich piersiach. Miętolę w palcach pościel. Podnoszę się minimalnie tak że wyginam się w łuk. Zjeżdża ustami na mój brzuch. Ledwo mogę złapać powietrze.
- Och...-Zsuwa ze mnie majtki. Delikatnie dotyka mnie palcami. - Będę twoja - szepczę bez tchu.
- Tak. - Rozpina swoje spodnie i zdejmuje je razem z bokserkami.
Patrzę na niego. Jest taki przystojny. Przygniata mnie swoim ciałem. Całuje mnie w usta i we mnie wchodzi. Powoli i delikatnie. Rozpycha mnie od środka. Praktycznie nie czuję bólu, jestem zbyt zajęta tymi wszystkimi doznaniami. Jego ruchy są płynne ale naprawdę robi to subtelnie. Z moich ust wydobywają się jęki. Chcę go bardziej, chcę go całego. Wypycham biodra w jego stronę. Wchodzi jeszcze głębiej. Krzyczę jego imię bliska spełnienia. On tylko mnie całuje i przyspiesza. Opadam spełniona na łóżko. Boże...Głęboko i szybko oddycham. Przytula mnie do siebie. Próbuję zasnąć, ale rozprasza mnie jego dotyk. Trzyma rękę na moim brzuchu i przytula się do moich pleców. Zamykam oczy kładąc dłoń na jego dłoni. Przesuwam po niej palcami. Całuje mnie w ramię. Rozchylam nieco nogi i prowadzę jego dłoń do mojej kobiecości.
- Jeszcze nienasycona?
- Dotykaj...- mruczę. Chcę żeby to robił. Nie mam dość.
Ledwo zdążę poczuć jego palce oboje słyszymy kroki. Niall szybko gasi światło i kładzie się tak, żeby nie było go widać. Dotyka mnie tam palcami kiedy do pokoju wchodzi mama.
-Córuś spisz?- Nie mogę myśleć o niczym innym tylko o jego palcach. Nie odzywam się. Mruczę coś w poduszkę i drzwi się zamykają. O Boże... Szybciej. Niech on robi to mocniej i szybciej.
- Jezu...- jęczę cicho
Muszę odstawić Christiana Greya, myślę. Bo w głowie mam pełno dziwnych scen. Oddycham szybko i zakrywam twarz poduszką, żeby tylko mama nic nie usłyszała. Dochodzę po raz kolejny. Niall daje mi spróbować samej siebie. To podnieca mnie jeszcze bardziej. Wtulam się w niego mocno.
- Dziękuję za cudowną noc.
- To ja dziękuję. Chociaż to nie była cała noc.
- Wiem. Ale wspaniale było.
- Tak.- Całuje mnie w usta.
Zasypiam z uśmiechem.
Cudowny rozdział! *.* Oni są świetną parą.
OdpowiedzUsuńPopieram <3
UsuńDalej <33 :***
OdpowiedzUsuńNext szybciutko :* * * *
OdpowiedzUsuń<3 szybko next!!!
OdpowiedzUsuńKocham. Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńBoskie
OdpowiedzUsuńGenialstyczny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
OdpowiedzUsuńjak przeczytałam to o Grayu, to po prostu padłam ze śmiechu!
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystkie 3 tomy i mialam po tym taka zryta psychike przez 2 tyg. HAHAHA! nic tylko myślałam o tym ;))
O mój Boże cudo *.*.
OdpowiedzUsuńMam przeczucie ze jej matka i Niall sa jakoś powiązani prosze powiedz ze to nie prawda :o
OdpowiedzUsuńhahahahhaa super jest!!:)
OdpowiedzUsuńBoże świetny! *.*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekac następnego <3
~ Paulinka :*
Suuuperowy tylko sie pogubilam czy to w ostatnim rozdziale to byl srn czy nue ? Bo w koncu nw xD aha i oni juz sa razem ?? Awww superrrrr !! *,* kc
OdpowiedzUsuńsam sex xD
OdpowiedzUsuńsa razem slodcy
OdpowiedzUsuńfajny ;3
OdpowiedzUsuńmrs. tomlinson
cudowne <3<3<3
OdpowiedzUsuńCudo, cudo. Jak oni do sb pasują. To takie aww.. Mamusia jej wparowała do pokoju haha...
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :*
Buziaki:*
A.
zajebiste <3 <3 <3 proszę daj szybko next!!!!! ;***
OdpowiedzUsuńCała historia jest boska i pomysł boski <3 Tylko czasem jest tak, że są sytuacje, które chociaż trochę dokładniej mogłabyś opisać :)
OdpowiedzUsuńDostaję kurcze chyba tak jakby zawału,to jest cholernie cudne!
OdpowiedzUsuńKiedy nn? Przez to opowiadanie dostaję dziwnych dreszczy,extra :*
Wow no poprostu cudo *.* juz nie moge sie doczekac nexta <3
OdpowiedzUsuńWow! Zajebisty rozdział. Już nie mogę się doczekać następnego, oby był jak najszybciej. Do następnego:)
OdpowiedzUsuńWoow, extra po prostu. Aż się boje co bedzie gdy jej matka z Annie pojadą do paryża. Pewnie igraszki dzień i noc :* ale dobrze bo lubie takie sceny czytać. Heh ;) mam nadzieje, ze dodasz szybko następny, ale nie pospieszam, bo sama wiem jak trudno jest znaleźć teraz czas xx Werka
OdpowiedzUsuńHeh...taki zboczony rozdział...haha...
OdpowiedzUsuńCały czas się śmieje...nie wiem z czego.
Cały czas od kąt jej zaproponował noc xD
Kiedy Annie się dowie?
Może już w końcu niedługo ;)
Pozdrawiam xx
Błagam next !! *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, gratuluję pomyslu! !
OdpowiedzUsuńhej hej hej!!!! CUDO!!! *o* kocham kiedy nn????
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny ?
OdpowiedzUsuńCUDO!!! <3
OdpowiedzUsuńCudowny ;)
OdpowiedzUsuńkiedy będzie nastepny ?
OdpowiedzUsuńbo seerioo zajebisty fanfic .fgkjnsgjhndf <3
To było tcgvyuhiojphigufycgvhjiogufycghvjiogufyctgvh <3333333333333333
OdpowiedzUsuńHahahahaha. Cały czas śmieję się a jak czytałam o seksie i o tym jak przyszła do pokoju jej mama jeszcze bardziej się zaczęłam śmiać hahahahahah! <3 :D BOSKIE :D
OdpowiedzUsuń