piątek, czerwca 27

Rozdział 13

Rano Niall budzi mnie śniadaniem. Nie mam jakoś apetytu. Jem trochę i mówię że nie mogę. Nie idę do szkoły .nie mogę. Nie mam humoru.
- Zostać z tobą?
Kiwam głową twierdząco. Siedzę na kanapie z podkulonymi kolanami. Obejmuje mnie ramionami i sadza na swoje kolana. Opieram głowę o jego ramię. Zagryzam zdenerwowana wargę. Gładzi mnie palcami po twarzy. Wtulam się w jego dłoń. Pasuje do mojego policzka. Jak mam się z nią dogadać …To moja przyjaciółka. Ona powinna zrozumieć. Zamykam oczy. Czuję się taka śnięta.
- Mercy wszystko w porządku?
- Tak Niall wszystko w porządku...- mruczę pod nosem. Odpływam gdzieś. Tak daleko. Budzę się na kanapie w jego ramionach Drzwi się otwierają. Nawet nie obracam głowy. Nie mam siły. Leżę dalej w niego wtulona.
- Chcę swoje rzeczy
- Nigdzie się nie wyprowadzasz - mówi Niall. - Nie jesteś pełnoletnia do cholery.
- Tato... czy ona brała leki?
- Co? Nie wiem, chyba nie - wszystkie głosy są w oddali. A przecież on leży blisko.
- Idę po coś słodkiego. Znajdź w jej torebce to urządzenie do mierzenia cukru.
Puszcza mnie i wstaje. Niall ja chce tylko spać...- myślę. Cały świat ucieka gdzieś daleko. Czuję jak ktoś mnie podnosi i wlewa coś do gardła. Słodkie, bardzo słodkie. Ciekawe co to. Oddycham powoli i spokojnie.
- Mercy- słyszę przyjaciółkę.
- Dziękuję..
- Zapomniałaś zmierzyć cukier przed wzięciem insuliny?
- Tak.- Kręci głową.
- Chcę wrócić do Harry'ego.
- Nie możesz. - mówi Niall kładąc moją głowę na swoich kolanach. - Skończysz 18 lat to możesz. Teraz nie. Możecie się przecież spotykać.
- Chcę być teraz u niego. Zajmij się Mercy. Nie sądzisz, że to zaakceptuje. Teraz kiedy wraca mama ty znajdujesz sobie kogoś innego. Na dodatek jest to moje przyjaciółka.
- Twoja mama wraca tylko po rozwód. Nie jest niczego warta. Gdyby cie kochała to by nie zostawiła. Właśnie twoja przyjaciółka. Czyli ją znasz i wiesz jaka jest.
- Puść mnie na parę dni. Chcę wszystko zrozumieć. Nie chcę powiedzieć czego niemiłego.
- masz czas do urodzin Mercedes.
- Dziękuję. Dopilnuj żeby jeszcze coś zjadła.
- Tak.- Patrzę się na Nialla. Ann wychodzi. - Przestraszyłaś mnie. Gdyby nie Annie nie wiedziałbym co zrobić.
- Ja przepraszam.
- No już. Masz ponoć coś zjeść.
- Nie chce.
- Mercy. Proszę cię. Mało zjadłaś na śniadanie, teraz to...
- ale już mi dobrze.
- Nie zachowuj się jak dziecko.- Wzdycham. Naprawdę nie chcę jeść. Ale on jak się uprze.
- Co mam ci zrobić?
- Obojętnie... Naprawdę już w porządku .
- Jak odzyskasz kolory na twarzy wtedy stwierdzę, że wszystko jest w porządku.- Bierze mnie na ręce i niesie do kuchni. Sadza na wyspie i zabiera się za robinie jakiegoś obiadu. Nienawidzę wpadać prawie w śpiączkę. Gdyby się tak stało to bym się nie obudziła
- Proszę kurczak gotowy.- Niall siada na krześle i zaczyna mnie karmić. Nic nie mówię tylko wszystko grzecznie jem. Mój żołądek się zapełnia.
- Widzisz jak wszystko ładnie połykasz.
- I dobrze się czuję .
- Bardzo się z tego cieszę. - Całuje mnie w usta. Uśmiecham się lekko. Wstaję aby sprzątnąć
- Ja to zrobię.- Niall chowa wszystkie naczynia do zmywarki.
- Będę musiała zaraz wrócić do domu.
- Odwiozę cię.
- Powiemy jej ?
- Jeśli chcesz.
- Będzie łatwiej niż z Annie.
- Mam nadzieję.- Wychodzimy na chwilę do ogrodu. Muszę złapać powietrza. Niall obejmuje mnie w tali
- Masz piękny ogród
- Zasługa ogrodnika
- Dom również. - przesuwam palcami po jego dłoni.
- To architekt i budowlańcy. Wszystko między nami jest dobrze, prawda?
- Co to jest za pytanie? Przecież wiesz.
- To ty pytasz mnie o ogród i dom. Nigdy tego nie robiłaś.
- Muszę zacząć. - uśmiecham się. - Lubię też twoje auto
- Też je lubię, szczególnie ostatnio. - Opieram się o jego ramię. W końcu musimy jechać do mnie. Całuje mnie w usta czule i delikatnie. Opieram się o samochód. Uśmiecham się do niego. Oddaję pocałunek gładząc dłonią jego policzek.
- Gdybym nie mógł zrobić tego później.- Brakuje mi tchu od jego pocałunków. Trzymam go za koszule. Jak ja bum chciała nigdy tego nie przerywać… Ręce trzyma na mojej tali. Otwieram przed nim usta. Wsuwa język do nich przez co pocałunek jest bardziej namiętny.
- Powinniśmy... jechać...- szepcze między pocałunkami.
- Tak...musimy. - odrywam się w końcu. Jeszcze raz głaszczę jego policzek. Wsiadam do auta a potem Niall. Jedziemy do mnie. Mamy już jest
- Cześć córeczko... i Niall.- patrzy na nasze splecione dłonie. Nic nie mogę odczytać z jej twarzy.
- Chcieliśmy ci coś powiedzieć....- zaczynam
- Tak?- siada na krześle. Wtulam się w blondyna.
 - Może inaczej. To jest mój chłopak.
- Żartujecie sobie.
- Nie.
- Niall ona może być twoja córka.
- Ale nie jest.
- To dziecko a ty ją po prostu wykorzystujesz
- Przestań Jane. Tak nie jest.
- Nie tak? Mercy do swojego pokoju.
- Nie. Nie jestem dzieckiem .
- Przez najbliższe dwa tygodnie jeszcze ja o tobie decyduję.
- Więc się nimi naciesz bo potem nie będziesz mogła się wtrącić.
- Mercy idź na górę.- Mówi cicho Niall Patrzę na niego i powoli puszczam jego dłoń. Jestem wściekła na matkę ale idę na górę. Siadam na łóżku i mocno ściskam poduszkę. Staram się nie rozpłakać. Skończył mi się wczoraj limit. Czemu ona mnie nie rozumie. Nie rozumie że jestem szczęśliwa. Że go kocham. Kilka łez spływa po moich policzkach. Słyszę z dołu jak mama z Niallem się kłócą
- Zostaw moją córkę!
- Nie rozumiesz, że ją kocham. Co tym osiągniesz tylko odsunie się od ciebie.
-Ale to jest CHORE. Ty w jej wieku masz córkę. Pewnie będzie zadowolona z macochy.
- Rób co chcesz za dwa tygodnie ona będzie już dorosła.
- Może i będzie ale jej się ta miłość może tylko wydawać
- Nie sądzę.
- Komplikujesz sobie i jej życie.
- Tym, że ją kocham?
- Nie mów tak. Za co ty ją kochasz - takie pytanie od własnej matki...Może w jej oczach jestem jakąś niedorobiona.
- Za to że jest, że coś dla niej znaczę.
- Też dla mnie znaczyłeś. - okay...ona jest zazdrosna.
- To było dawno. Oboje popełniliśmy błędy. Ty wróciłaś do męża ja Amy.
- Właśnie Amy. Wielka miłość, która ci uciekła. Teraz wraca.
- Tak bo dostała wezwanie na sprawę.
- Denerwujesz mnie. Ona też będzie błędem ?
- Nie będzie.
- Udowodnij. Mi. Jej.
- Mi nic nie musi udowadniać - schodzę na dół.
- Rozwodzę się dla niej.
- Niall to jest dziecko - braknie jej argumentów.
- Dla ciebie. Dla mnie to dziewczyna z która chce dzielić się wszystkim.- Przytulam się do niego.
- Proszę - patrzę na nią.
- Jak mam na to wyrazić zgodę? Dziecko ale ty nie jesteś w ciąży?
- Nie jestem. - zapewniam ją.
- Dobrze- bezsilna siada na stołku. To chyba graniczy z cudem. Uśmiecham się i całuję ją w policzek.
- Jeżeli ją skrzywdzisz, albo umani ci się wrócenie do Amy to tego pożałujesz
- Tak nie będzie.
- Ja się chyba napije.- Wstaje i nalewa sobie kieliszek wina. Odwracam się przodem do Nialla i uśmiecham. Całuje mnie w czoło. Opieram głowę o jego klatkę. Dokładnie słyszę jak bije jego serce. Najpiękniejszy dźwięk. Mój dźwięk. Wiem, że ono bije dla mnie. Mama sobie odreaguje a ja idę z Niallem na górę. Siada na łóżku i ciągnie mnie na swoje kolana. Znów się w niego wtulam. Opiera podbródek o moją głowę. Zamykam oczy wdychając jego zapach. Tak jest mi dobrze, to mój świat. Bawię się jego palcami.
- Kocham cię- mówi cicho. Uśmiecham się patrząc na niego. Dotykam palcami jego twarzy. Patrzę w jego niebieskie oczy.
- Ja ciebie też. Bardzo kocham. - przechylamy się do tyłu. Trzyma ręce na mojej tali. Uwielbiam jego dotyk. Bawi się moimi włosami. Leżymy tak niczego nie potrzebując. Jego telefon cicho dzwoni, ale on się tym nie przejmuje. Dotykam palcami jego serca. Jak raz za razem uderza. Niall dotyka dłonią mojego policzka.
- Nie zasługuję na ciebie...- szepczę cicho.
- Zasługujesz. Jesteś najcudowniejsza
- To ty jesteś takim człowiekiem. - muskam ustami jego linię podbródka.
- Nie ty skarbie.
- Nie chcę, żebyś mnie zostawiał. Źle mi jak jesteś gdzieś dalej. Właśnie w takich chwilach z którymi sobie nie radzę.
- Zawsze będę. Rozumiesz. Nigdy cię nie zostawię.- Bierze moją twarz w dłonie. Patrzę w jego niebieskie oczy tak bardzo przepełnione miłością. I wiem, że mimo każdego trudu będziemy radzić sobie razem. Że jak upadnę to on pomoże mi wstać. Nigdy nie zważając na konsekwencje. Uśmiecham się lekko i składam czuły pocałunek na jego ustach.
- Ty skoczysz ja skoczę - mówię szeptem dotykając jego warg.
- Oboje zostańmy na ziemi. - Zamykam oczy uśmiechając się. Wtulam się w jego szyję. Obejmuje mnie ręką a ja zasypiam.

16 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.Czy Annie się pogodzi z tym,że jej najlepsza przyjaciółka kocha jej ojca?Czy Niall skrzywdzi Mercedes i wróci do swojej byłej żony?Czekam na kolejny rozdział,oby był jak najszybciej.Do następnego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To taaaakie słoooodkie *_* awww ;*
    Czekam z niecierpliwością na nn :
    Buziaki:*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dalej <3 <3 <3 !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mama Mercedes w miarę dobrze zareagowała :) :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje,że ta amy nie narobi problemów..

    OdpowiedzUsuń
  6. no to z mamą nie ma problemu jeszcze ann. z tamtą będzie gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam się tej amy boje..ze coś baba namiesza :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Na wstepie juz przepraszam ale nwm juz jak szukac kiedys znalazlam opowiadanie o nastolatce ktora miala starsza siostre juz mezatke, w mlodosci byla fanka 1D ale nigdy nie byla na ich koncercie dlatego siostra chcr prosic juz nieistniejace One Direction by zagralo na jej urodzinach. Pod klubem nastolatka spotyka Zayna i jedzie za nim do domu.. Tyle przeczytalam i teraz nie moge znalesc tego bloga jezeli ktokolwiek wie jak sie nazywa prosze o pomoc bede ogromnie wdzieczna :*

    Przepraszam za spam

    OdpowiedzUsuń